niedziela, 30 marca 2014

Ziaja

Witajcie!
Postanowiłam, że spróbuję jeszcze raz. :)
Mam ogromną potrzebę podzielenia się moją skromną opinią na temat kosmetyków z większą publicznością.
Oczywiście jest to jedynie subiektywna ocena, każdy z czytelników może mieć inne doświadczenia, więc zapraszam do komentowania :)


Od jakiegoś czasu w Lublinie w CH Olimp działa sklep Ziaji.
Nie jestem stałym klientem tej marki, chociaż często wracam do płynu do demakijażu tej firmy.

Będąc tam miesiąc temu, kupiłam Kojący bio-żel pod oczy i na powieki ze świetlikiem.
Jest to tubeczka o pojemności 15 ml, a jej koszt to jedyne 5,14 zł.
Żel fantastycznie się wchłania, widocznie nawilża i wygładza naskórek.
Jest też wydajny, aby pokryć okolice oczu wystarczy niewielka kropelka.

Póki o jestem z niego niezmiernie zadowolona i polecam ten produkt każdemu, kto nie ma większuch problemów ze skórą wokół oczu.

Zachęcona efektami i ceną (!) tego cudownego produktu postanowiłam nabyć jeszcze kilka kosmetyków tej firmy. w moje ręce wpadły:

  • Zmniejszający obrzęki bio-żel nawilżający

  • Emulsja wodoodporna Ziajka z SPV 50+ (jestem teraz w trakcie zabiegów eksfoliacji kwasem glikolowym - muszę chronić się przed słonkiem)

  • Fizjoderm kremowa baza myjąca 

  • Maść oliwkowa. Naturalny opatrunek regenerujący.
Opinie o tych produktach (mam nadzieję) już nie długo ;)

Pozdrawiam!

czwartek, 4 kwietnia 2013

Bo WIOSNA nie przyjdzie!

Nigdy nie chciałam być modelką, jednak wczoraj "naskoczyła" mnie nieodparta chęć obejrzenia najnowszej edycji programu "Top model". Hmmm... nie, nie spowodowało to, że nagle chce być modelką, absolutnie nie mam do tego ani warunków ani predyspozycji, w ogóle niczego :)
Trafiło do mnie jedno zdanie, właściwie pytanie Joanny Krupy, kierowane do jednej z uczestniczek. Brzmiało ono następująco: "Dziewczyno, masz 19 lat, dlaczego o siebie nie dbasz?!" 
Ja co prawda mam tych lat trochę więcej, jednak reszta pasuje jak ulał.
No i właśnie, dlaczego?
Bo nie masz czasu? - bzdura, masz tylko siedzisz bezczynnie przed tv, zamiast połączyć to z jakimś działaniem pielęgnacyjnym;
Bo zima i szaro  i ponuro? - kolejna bzdura, bo kobieta powinna by zadbana nie tylko latem, ale zawsze, poza tym na piękny wygląd trzeba pracować, bo nie przyjdzie on z dnia na dzień;
Hmm... a może po prostu Wiosna widząc mnie, jako miotłę, stwierdziła że nie przyjdzie? ;-)
Od wczoraj więc mam silne postanowienie "brania się za siebie".
I żeby nie być gołosłowną, piszę te słowa siedząc w maseczce na twarzy i włosach.
Trzymajcie kciuki - i ja trzymam je za siebie i za Was - aby przygotowania do nadejścia wiosny były owocne i nie okazały się słonianym zapałem.

Pozdrawiam wiosennie i mobilizująco :)

piątek, 15 lutego 2013

Widzieliście?

Kochani,
jak minęły Wam Walentynki?
Mi bardzo miło, choć też stresująco, z racji tego, że pierwszy raz w życiu sama i w obcym środowisku prowadziłam wykład. Ale całe szczęście wszystko dobrze poszło :)
Później spacerek i kolacja z D. w zaprzyjaźnionym miejscu, po czym udaliśmy się do domu by leniwie siedzieć przed TV.

Nie spodziewałam się, że nasza ukochana TVP zaskoczy mnie tak pozytywnie!
Obejrzeliśmy film pt.: "Była sobie dziewczyna"
Z racji tego, że nie mam pamięci do nazwisk, tym bardziej do nazwisk reżyserów, emitowana zapowiedź filmu nic mi nie mówiła, zainteresowała mnie dopiero wypowiedź Grażyny Torbickiej.
Jest to na prawdę dobry film opowiadający o losach inteligentnej 16-latki, której rodzice i nauczyciele wpajają, że musi studiować na Oksfordzie. Aby dowiedzieć się więcej zapraszam do obejrzenia. Moim zdaniem warto!

A na koniec jeszcze moja twórczość :)
Z racji tego, że ostatnio rękodzieło fascynuje mnie bardziej niż zwykle, postanowiłam sama wykonać kartkę walentynkową.
Inspirowałam się tą:

znalezioną na stronie stylowi.pl

Moja wersja wygląda tak:
Dlaczego wybrałam niebieski kolor? Bo mój D. uwielbia go :)


Jak Wam się podoba?
Czy lubicie prezenty hand made?

czwartek, 24 stycznia 2013

Pozytywna zima



Obudził mnie dziś hałas sprzętu odśnieżającego chodnik pod miom blokiem.
Pierwsza moja myśl: Dlaczego ten traktorek jeździ, kiedy mogę dłużej pospać?!
W nie najlepszym humorze jadłam śniadanie i przeglądałam posty innych blogerek.
Większość wpisów nawiązywała do zimy, ale każdy z nich mówił tylko o negatywnych aspektach tej pory roku. Bo sesja, bo trzeba się ciepło ubierać, bo ślisko i szaro.

Dla odmiany postanowiłam napisać coś optymistycznego.
Nie pamiętacie jak kilka lat temu cieszyliśmy się z tego, że spadł śnieg?
Kiedy ostatnio zjeżdżaliście na sankach, jabłuszku, nawet na reklamówce? :)
Kiedy rzucałyście się śnieżkami?
A robienie orła na śniegu i wstawanie tak aby go nie popsuć?
I jeszcze łyżwy!

 
Źródło: Google

Tak, mając te dwadzieścia parę lat, nie wypada okładać się śnieżkami, trzeba być poważnym?
Nic bardziej mylnego :) Świetna zabawa, wystarczy tylko zebrać kilka osób, albo zaskoczyć znajomych pod uczelnią.:) A co nam szkodzi? Chociaż chwila śmiechu i od razu dzień będzie lepszy :) Później przyjemnie jest schować się pod kocem i rozmarzać. Według mnie herbata nigdy nie smakuje lepiej!




Życzę Wam udanej zabawy i braku jakichkolwiek oporów :)

Ja dziś mam zamiar bawić się jak dziecko :)
Pozdrawiam.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Lepiej późno niż wcale

Witajcie Kochani!
Muszę się z Wami podzielić moim odkryciem :)
Nareszcie znalazłam buty, w których mogę chodzić w zimie, a do których nie muszę zakładać minimum dwóch par skarpetek! - zmarźluch ze mnie niesamowity...
Początkowo, gdy tylko zaczęły pojawiać się na ulicach tego typu buty, byłam do niech sceptycznie nastawiona. Myślałam: "wyglądają jak jakieś domowe bambosze", jednak gdy tej jesieni zobaczyłam je w wielkim koszu z butami w jednym z secondhandów, pomyślałam: "muszę je mieć!"
Od tamtej chwili jestem szczęśliwą posiadaczką emu i nie oddałabym ich nikomu :)


Jakie są Wasze odczucia dotyczące tych butów?
Ja stanowczo musiałam do nich dojrzeć, hmm stanowczo: lepiej późno, niż wcale :)

niedziela, 20 stycznia 2013

Powroty, powrociki

Kochani, Zapraszam do nowego, mam nadzieję, że ciekawszego wydania mojego bloga :)
Trochę inne zamierzenia, trochę inny zapał, mam nadzieję, że już nie słomiany :)
Ale nie chwaląc dnia przed zachodem słońca, przechodzę do rzeczy.

Poniżej przedstawiam wiązankę.
Nie jest idealny, ale czego wymagać za pierwszym razem.
Praca spontaniczna. Nie wiedziałam wcześniej jakie materiały dostaniemy na zajęciach (kwiaty były zamawiane przez szkołę, a żeby ich było więcej to nie były pierwszej świeżości, co po niektórych widać).
Bukiet tworzony na tzw. mikrofonie.
Wszystkie kwiaty zostały zadrutowane, aby mocno i stabilnie trzymały się w podłożu - w zamiarze miała to być wiązanka ślubna, w efekcie - niekoniecznie :)
Oto ona:


I jak się podoba?